Podopieczni wychowanka MKS-u - Marcina Kotali, to już bowiem nie ten sam zespół, co kilka miesięcy temu. I kadrowo i mentalnie, co widać przede wszystkim po dotychczasowych wynikach drużyny. Tym niemniej rywala nikt nie zamierzał lekceważyć. Przed przerwą gospodarze grali bardzo uważnie i po 30 minutach wypracowali sobie wydawało się bezpieczną przewagę bramkową. Niestety, w drugich 30 minutach w szeregi MKS MOS wkradło się niepotrzebne rozluźnienie i przeświadczenie, że mecz jest już wygrany.
Wykorzystali to skrzętnie goście, którzy prowadzenie wielunian 24:16 zmniejszyli do 26:23. Dopiero po czerwonej kartce Pawła Bartoszka, obrona Elektronika stała się mniej agresywna, co pozwoliło wielunianom odzyskać wigor i ponownie wypracować kilkubramkową przewagę. Bez problemów miejscowi utrzymali ją do końca, a cały mecz wygrali 36:29. W takim spotkaniu trudno było kogokolwiek wyróżnić, ale na tle kolegów lepiej poczynali sobie obaj bramkarze MKS MOS: Piotrek Piwnicki i Dawid Polewiak.