Od początku drugiej partii na boisku pojawił się Robert Majtyka i głównie za sprawą zawodnika, który zastąpił Dominika Żmudę, w meczu zaczęli przeważać wielunianie. Ponieważ dał on dobry przykład młodszym kolegom, cały zespół Pamapolu grał wyśmienicie i po najlepszym w tym sezonie secie podopieczni Damiana Dacerwicza wygrali do 15.
W trzeciej partii przełomowym momentem okazała się sytuacja, gdy sędzia ukarał żółtą kartką Macieja Kęsickiego. Oznaczała on zarazem punkt przyznany gościom, a ponieważ seta zaledwie 25:23 wygrała Bzura, ukarany zawodnik miał na pewno do siebie wiele pretensji. Tym bardziej, że w czwartej odsłonie Pamapol okazał się lepszy wygrywając do 18 i gdyby wygrał również trzecią partię, byłoby już po meczu i 3 punkty dla wielunian.
Stało się jednak inaczej i piątego seta trzeba było rozegrać, a w nim minimalnie lepsi okazali się ozorkowianie, którzy wygrali 15:12, a cały mecz 3:2 (ostatnie piłki meczu).
Na pocieszenie dwa wygrane sety oznaczały jeden punkt dla pokonanych. W obliczu wygranej w Działoszynie z Wartą 3:1 depczącego Pamapolowi po piętach Karo Strzelce Opolskie nabiera to szczególnego znaczenia.