Podopieczni Damiana Dacewicza prezentowali się bowiem bardzo słabo pod każdym względem. Poza Michałem Błońskim, który osłabł dopiero w końcówce, praktycznie każdy zawodnik wyjściowego składu nadawał się po pierwszym secie do zmiany. Z tymi trenerzy jednak czekali aż do czwartej partii. Być może dlatego, że trzecią wysoko wygrali gospodarze – aż 25:12. Niestety, czwarty set okazał się ostatnim. Nic nie pomogła chwilowa zmiana rozgrywających, a Szymona Kosmędę kibice zapamiętali jako tego, który ujrzał żółtą kartkę. Efektów nie przyniosło również wejście Mikołaja Sarneckiego i Dominika Żmudy. Po fatalnym, wręcz kompromitującym, okresie gry Pamapol uległ w ostatniej odsłonie 18:25 i tym samym w meczu, w którym miał zainkasować 3 punkty, nie zdobył choćby jednego.

Potknięcie Pamapolu wykorzystał BBTS Bielsko-Biała, który w Świdniku wygrał z Avią 3:0, zapewniając sobie pierwsze miejsce po fazie zasadniczej. Siatkarz właśnie z Avią spotka się w pierwszej rundzie play-off o miejsca od pierwszego do czwartego. Nie wiadomo jeszcze, gdzie rozpocznie się rywalizacja. Jeśli wielunianie zachowają drugie miejsce, w pierwszym terminie dwukrotnie będą gospodarzami, a przy remisie po czterech spotkaniach 2:2 piąty mecz również odbędzie się w hali WOSiR. To będzie możliwe, jeśli w sobotę 7 marca Pamapol wygra w Będzinie. To jednak, mając na uwadze obecną formę drużyny, wcale nie jest przesądzone. Łatwiejsze zadanie czeka świdniczan, którzy również w ostatniej kolejce zagrają na Śląsku, a ich rywalem będzie mający siedem punktów mniej od Będzina Energetyk Jaworzno.

Wiele wskazuje na to, że po zwycięstwie w Wieluniu finałową czwórkę uzupełni Orzeł, który ma trzy punkty przewagi nad Gorzowem, Hajnówką i Nysą. Zważywszy, że w sobotę międzyrzeczanie podejmują Gorzów, a do pełni szczęścia potrzeba im tylko dwóch setów, pogromcy wielunian mogą się już przymierzać do pucharowej rywalizacji z Bielskiem.