Mimo że podopieczni Damiana Dacewicza kilkakrotnie odskakiwali na 15:12 i 19:15, akademicy z Nysy nie dawali za wygraną. Nawet wtedy, gdy Pamapol podwyższył na 24:22 i miał dwa meczbole z rzędu. Po ataku Adriana Szlubowskiego AZS zdobył 23 punkt. Z kolei kapitan gości Paweł Szabelski znał widocznie słabsze strony swojego byłego klubowego kolegi Marcina Krysia i zaskakując libero Siatkarza asem serwisowym wyrównał stan trzeciego seta. Goście obronili również trzeciego i czwartego meczbola, a następnie - skutecznie kontrując – sami mieli piłkę setową. Na szczęście po ataku Michała Błońskiego był kolejny remis: 27:27, a dwa ostatnie punkty wygranego przez Pamapol 3:0 meczu zdobyli gospodarze blokiem. W obu miał udział najlepszy na boisku Bartosz Buniak.

Cieszy, że Siatkarz skrzętnie zbiera punkty mimo kontuzji kolejnych zawodników. Jeszcze bowiem nie do końca wyleczył się Marcin Lubiejewski, który w sobotę wszedł tylko dwa razy na podwyższenie bloku, a do grona kontuzjowanych dołączył Maciej Bartodziejski. Na szczęście tego pierwszego skuteczne zastępuje Mikołaj Sarnecki, a kapitana drużyny najmłodszy w zespole zawodnik, który wieluńskiej publiczności przypomniał się po dłuższej przerwie.

W sobotę wielunianie zagrają we Wrocławiu z siódmą w tabeli Gwardią, a kolejny mecz I ligi w hali WOSiR odbędzie się dopiero 31 stycznia. Wcześniej jednak fani siatkówki będą mieli okazję emocjonować się niemniej ciekawym spotkaniem. W środę 28 stycznia rozegrany zostanie rewanż jednej ósmej Pucharu Polski, w którym wielunianie podejmować będą AZS Domex Tytan Częstochowa. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu pod Jasną Górą sensacyjnie 3:0wygrali wielunianie i w drugim spotkaniu wystarczy im u siebie wygrać choćby jednego seta. Wtedy to czekać na nich będzie w ćwierćfinale Zaksa Kędzierzyn Koźle.