Już od pierwszych minut gra nie układała się gospodarzom, którzy mieli ogromne problemy z oddaniem strzału na bramkę rywali. Pierwszego gola podopieczni Arkadiusza Bogusa i Mariusza Wolnego zdobyli dopiero w 7 minucie, a po kwadransie wynik był przerażająco niski, bo zaledwie 4:2 dla Kipera. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie MKS zdobył zaledwie 7 bramek i tylko postawie bramkarza zawdzięczał, że przegrywał różnicą tylko trzech bramek. Ci, co mieli nadzieję na zmianę stylu gry gospodarzy po przerwie, srodze się zawiedli, bo ta wyglądała jeszcze gorzej. W efekcie przewaga rywali rosła z minuty na minutę i już długo przed końcem wiadomo było, że Kiper po raz pierwszy wygra w wieluńskiej hali. Tak też się stało, a wynik końcowy 26:17 dla gości najlepiej oddaje przebieg wydarzeń na parkiecie.

O tym, czy wielunianie wierzą jeszcze w awans, przekonać się będzie można już w niedzielę. Rywalem MKS-u w hali WOSiR będzie o godz. 16.30 Włókniarz Konstantynów. Rywal niemniej trudny, niż Kiper. Na wyjeździe MKS wygrał z nim zaledwie 24:22, a w Piotrkowie Włókniarz przegrał również różnicą zaledwie 2 bramek. Jeśli MKS marzy o awansie, na stratę punktów nie może sobie już absolutni pozwolić. Podobnie jak w następnych czterech meczach. Dodatkowo Kiper musiałby u siebie ograć ChKS Łódź, a w ostatniej kolejce MKS pokonać u siebie łodzian różnicą minimum 3 bramek. To prawda, że spełnienie wszystkich tych warunków jest mało prawdopodobne, ale jak mówił znany trener: dopóki piłka w grze…