A mury obronne Wielunia, co warto w tym miejscu przypomnieć miały długość około 1300 metrów i obejmowały teren starego miasta o powierzchni 12 ha. Zbudowane zostały na planie nieregularnego owalu złożonego z prostych odcinków. Miały wysokość 8,5 metra, wzniesione z kamienia wapiennego, zwieńczone ceglanym krenelażem. Pierwotnie mury nie posiadały żadnych baszt a jedynie dwie bramy: Kaliską i Krakowską.

Wieluń jest jednym z 25 miast otoczonych za czasów Kazimierza Wielkiego murami obronnymi. Tworzył on wraz z m.in. „orlimi gniazdami” pas fortyfikacji strzegących południowo-zachodniej granicy Korony ciągnących się od Krakowa aż do Ostrzeszowa. Wieluńskie fortyfikacje powstawały po pożarze miasta w 1335 roku stopniowo zastępując umocnienia drewniano-ziemne.

Bramy i baszty Wielunia:

    * Brama Krakowska - jedyna zachowana do dziś brama miejska. Zbudowana w XIV w. u wylotu traktu do Krakowa, na początku XIX wieku rozebrano stary ratusz miejski, zaś nową budowlę postanowiono dobudować do Bramy Krakowskiej wykorzystując ją jako wieżę ratuszową.
    * Brama Kaliska - zbudowana u wylotu traktu do Kalisza
    * Brama Maksymiliańska - (dobudowana w XVI wieku) u wylotu na Opole
    * Baszta Męczarnia - znajduje się w pobliżu ratusza i Bramy Krakowskiej, przy ulicy Podwale.
    * Baszta Prochownia - ruiny baszty znajdują się w sąsiedztwie ratusza.
    * Baszta Skarbczyk - zlokalizowana w pobliżu Muzeum Ziemi Wieluńskiej przy ulicy Narutowicza.
    * Baszta Swawola - znajduje się na plantach przy ul. Palestranckiej.

Jak mówi profesor Tadeusz Olejnik- znawca historii Wielunia Baszta Swawola prawdopodobnie nie będzie rozbudowana, ale odrestaurowana. Ale to i tak dużo. Wieluńskie planty zyskały w tej części kolejny, piękny zakątek, który z pewnością będzie cieszył oczy Wielunian jak i przybywających do naszego miasta turystów. Profesor Olejnik sugeruje także, że przy Baszcie Męczarni mogłoby powstać Muzeum Tortur. Byłaby to niewątpliwie kolejna, bardzo ciekawa atrakcja. Czy tak się stanie pokaże czas. 

Nowy, stary zabytek 

 

 

 

 

 

 

 

 

Fot. Robert Kałuża