Posiadacze własnego M na ogół wiedzą, że trzeba za nie płacić czynsz. Na ogół, bo rzecz jasna są i tacy, którzy z opłatami za lokal zalegają już od wielu miesięcy. I rzecz jasna mają kłopoty. Czasem tak duże, że spółdzielnia zasądza eksmisje. Ale na szczęście zadłużenie z tytułu niepłacenia czynszu za lokale ostatnio znacznie się zmniejszyło.
 
Najbardziej zadłużonym z wyrokami eksmisyjnymi przysługuje tzw. lokal socjalny. A ile by ich nie było zawsze będzie za mało. O takie lokale winna zadbać gmina, która w porozumieniu ze spółdzielnią rozwiązuje te przecież bardzo ważne sprawy. Zresztą współpraca miasta z WSM już od kilku lat układa się bardzo dobrze i nic nie wskazuje na to, aby te stosunki miały się popsuć, choć pewnie niektórzy by tego chcieli.

Sprawa zadłużeń i ewentualnych eksmisji oparła się nie tak dawno również o sesję RM. Temat, bardzo przecież delikatny i zarazem dramatyczny dla rodzin mających taki wyrok nie jest jednak prosty. Zresztą z zasobów WSM można być eksmitowanym nie tylko z powodu zadłużenia, ale też zakłócania spokoju lokatorom mieszkającym za ścianą. A takich sytuacji, jak mówi prezes WSM jest znacznie więcej. Tym, którzy mają zasądzone eksmisje nie zawsze, ale często należą się lokale zastępcze. Gdy ich nie ma spółdzielnia może wystąpić do miasta o odszkodowanie w wysokości miesięcznego czynszu za zadłużony lokal.
 
Tylko jak mówi prezes WSM Stanisław Czarnuch takie postępowanie nie ma większego sensu, gdyż lokator w wyrokiem eksmisyjnym nigdy nie ureguluje zaległości. Ma przecież świadomość, że ktoś ten dług zapłaci ( w tym przypadku gmina). A brak lokalu zastępczego powoduje, ze i tak pozostanie w zasobach WSM. A przecież chodzi głównie o to, żeby takiego dłużnika zmotywować do działania a tym samym nie zamykać mu drogi do rozwiązania problemu i pozostania w dotychczas zajmowanym lokalu.
 
A więcej na temat zadłużeń i eksmisji lokatorów spółdzielni już w ten weekend na antenie TVK. Rozmawiamy o tym z prezesem spółdzielni Stanisławem Czarnuchem.