Nowy maszt to nie tylko większy zasięg i lepsza jakość telefonicznego połaczenia. To także konkretne finansowe profity dla szpitala, borykajacego się przecież z problemami finansowymi. A pięć tysięcy miesięcznie nie chodzi przecież piechotą.

Pacjenci nie mają się czego obawiać. Zresztą jak przekonują operatorzy im więcej nadajników tym lepiej. Nasz telefon nie pracuje wtedy na maksymalnych obrotach i tym samym nie emituje zbyt dużego promieniowania. Maszt na szpitalu nie jest zresztą jedynym w naszym mieście. Podobny, należący do sieci Orange zainstalowano także na byłym młynie Amerykanka. Choć wtedy kiedy się pojawił wzbudził wiele kontrowersji. Mieszkańcy obawiali się jego szkodliwego oddziaływania. Wszak przeciez niedaleko znajduje się osiedle mieszkaniowe. Tak czy inaczej od techniki nie uciekniemy. I pewnie za jakiś czas znów coś podobnego wyrośnie na innym budynku. 
Na dachu antena a na koncie pieniądze 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Fot. Robert Kałuża