Ludzie proszą o pomoc w załatwieniu różnych spraw. Niektóre z nich z pewnością udaje się załatwić praktycznie od razu, na inne trzeba trochę poczekać. Ale poseł pomocy nie odmówi. Zresztą  za chwilę będzie miał jeszcze więcej pracy. Został bowiem jak wiemy wiceszefem Sejmowej Komisji Śledczej ds. Nacisków na służby specjalne.

Komisja już niebawem powinna rozpocząć pracę. Ale czy jej obrady będzie można oglądać w telewizji to zależeć będzie m. in. od tego czy niektóre zagadnienia nie zostaną utajnione. Posła Łuczaka zapytaliśmy także o obwodnicę Wielunia i ekspresową ósemkę.Jak wiadomo wstępna decyzja łódzkiego oddziału GDDKiA zakłada  przebieg wspomnianej  trasy S-8 wedle wariantu północnego, czyli z pominięciem Wielunia. Poseł uważa jednak, że nie jest to jeszcze nic pewnego. 

Mieczysław Łuczak upomina się również o należne dla Wielunia  miejsce w historii. A chodzi o  umieszczenie w podręcznikach historii stosownej informacji na temat tragedii Wielunia w pierwszych dniach II wojny światowej. Sprawa powróciła przy okazji kontrowersyjnego wywiadu historyka prof. Andrzeja Paczkowskiego, który 8 lutego ukazał sie w dzienniku Polska.

Prof. Paczkowski we wspomnianym wywiadzie powiedział m. in. że “przypadek Wielunia, to zbombardowanie bezbronnego miasta, które miało konsekwencje wyłącznie dla jego mieszkańców. Wprawdzie dramatyczne, ale bez znaczenia strategicznego”. Nietrudno zgadnąć, ze m. in. po tych słowach w Wieluniu zawrzało. A przecież o należne miejsce w historii tego tragicznego wydarzenia od lat walczył prof. T. Olejnik. To niepodważalny fakt, tym bardziej smuci próba jego zmarginalizowania. Poseł złożył w tej sprawie  w Sejmie już dwie interpelacje i jedno zapytanie.

Mieczysław Łuczak w wieluńskim biurze poselskim przy Placu Legionów stara się być na początku każdego tygodnia. Najczęściej w poniedziałek. Przyjmuje interesantów również w inne dni. Ale przed wizytą warto zapytać czy będzie. Czasem zdarza się bowiem tak, że ważne sprawy w Warszawie czy wyjazdy służbowe uniemożliwiają pracę w biurze poselskim, których zresztą w naszym regionie jest kilka. 

Fot. Robert Kałuża