Grając bowiem kilkadziesiąt godzin po dającym awans meczu w Rząśni wielunianie jakby stracili motywację. Dlatego o pierwszej połowie meczu z Wartą Działoszyn najkrócej można powiedzieć, że się odbyła. Po przerwie jednak z minuty na minutę coraz bardziej dawało o sobie znać lepsze przygotowanie kondycyjne i motoryczne gospodarzy.

Dlatego pod bramką Warty coraz częściej się kotłowało, a kilka razy bramkarz przyjezdnych ratował swój zespół z nie lada opresji. I kiedy wydawało się, że bramka jest tylko kwestią czasu, ta rzeczywiście padła, ale dla gości.

W 86-ej minucie po rzucie wolnym egzekwowanym przez 47-letniego - byłego piłkarza WKSu w latach 90-ych - Krzysztofa Kukulskiego zdobył ją Cezary Stefańczyk. Prowadzenie Warty, jak się okazało, napisało najlepszy scenariusz dalszej części spotkania.

Wkrótce po tym, jak arbiter pokazał, że dolicza do regulaminowego czasu cztery minuty, wyrównującego gola strzelił Kacper Nowakowski, a tuż przed końcowym gwizdkiem bramkę na wagę trzech punktów i kontynuację zwycięskiej serii zdobył Paweł Kołodziej.