Mimo bowiem, że po pierwszej połowie gospodarze przegrywali 12:17, już w dziesięć minut po przerwie odrobili 5-bramkową stratę, a przez kolejne dziesięć na tablicach wyników na zmianę widniał wynik remisowy i jednobramkowe prowadzenie MKSu.
Szala z powrotem na korzyść przemyślan zaczęła się przechylać od 50 minuty, a gdy kilkadziesiąt sekund przed końcem Orlen wyszedł na prowadzenie 37:32 wiadomo było, że to goście zabiorą do Przemyśla komplet trzech punktów. I rzeczywiście - dwie bramki wielunian w ostatniej minucie nic nie zmieniły, a przyjezdny wygrali 38:34.
Nie trzeba być ekspertem, żeby dojść do wniosku, że na niefortunnym dla gospodarzy rozstrzygnięciu w dużej mierze zaważyła pierwsza połowa, w której podopieczni Grzegorza Garbacza stracili rekordową liczbę dwudziestu dwóch bramek.
Było to konsekwencją fatalnej postawy całego bloku obronnego i samego golkipera MKSu. Poza tym sam szkoleniowiec dał do zrozumienia, że w tym przypadku nie pozostaje bez winy. W kolejnym przegranym meczu w hali WOSiR wyróżnienie dla najlepszego zawodnika drużyny gospodarzy otrzymał Jarosław Cepielik.
Sympatyczny prawoskrzydłowy od początku sezonu jest najlepiej i najrówniej grającym zawodnikiem MKSu. W obliczu końcowego rozstrzygnięcia w sobotnim meczu nie dziwi jednak, że i tym razem nie tryskał humorem.
Jak się okazało, ostatnie pytanie nie do końca było nieuzasadnione. Dowiedzieliśmy się bowiem , że MKS wraca do wieczornych godzin rozgrywania meczów w hali WOSiR. Dlatego to najbliższe - w sobotę 4 grudnia ze Stalą Gorzów - rozpocznie się o dziewiętnastej.