Wprawdzie przez pierwszy kwadrans gra była w miarę wyrównana, ale wtedy właśnie gospodarze po raz pierwszy odskoczyli na różnicę większą niż jedna bramka. Potem szybko były trzy, a nawet cztery gole przewagi MKSu i choć w 28. minucie sosnowiczanie zniwelowali straty do stanu 15:13, po pierwszych trzydziestu minutach miejscowi prowadzili 17:13.
Mimo że w pierwszej połowie nie wykorzystali dwóch rzutów karnych. Cztery bramki na plusie pozwoliły emkaesiakom na spokojną grę po przerwie. Z kolei w miarę powiększania przewagi, która w pewnym momencie wzrosła do ośmiu bramek, wieluński szkoleniowiec mógł korzystać z kolejnych zawodników, którzy rozpoczynali spotkanie na ławce rezerwowych.
Wprawdzie w drugiej połowie gospodarze nie wykonali kolejnego karnego, ale wynik w żadnym momencie nie był zagrożony, a trzecie w sezonie zwycięstwo stało się faktem.
Cały zespół gospodarzy zasłużył na słowa pochwały, ale na największe bez wątpienia zdobywca siedmiu goli Jarosław Cepielik i bramkarz Patryk Kolanek, który - co ciekawe - również zaliczył jedno trafienie do bramki rywali.