Okazuje się bowiem że mitologia słowiańska to nie wymysł naszych babć. Przekonuje się o tym nasza bohaterka Gosława Brzózka, która świeżo po studiach medycznych wybiera się na obowiązkową praktykę u wiejskiej znachorki – szeptuchy.

Klubowiczki podzieliły się na dwie grupy, jedne zachwycone książką, drugie trochę mniej, jednak zgodnie przyznały, że powieść pokazała im to o czym zapomniały, a mianowicie, że nasze legendy i podania są równie ciekawe i niestety w dzisiejszych czasach powoli zapominane.

Autorka bardzo humorystycznie przedstawiła losy Gosi i Mieszka, dlatego z uśmiechem na ustach można powiedzieć, że lektura należy do udanych. Warto sięgnąć po tę literacką pozycję.