Być może nie tylko w tym sezonie, ale i na przestrzeni okresu, od kiedy pierwszy zespół prowadzi trener Zygmunt Boryczka. Powiedzieć, że gospodarze przegrali w hali WOSiR 0:3 to jak nic nie powiedzieć.
Drużyna od pierwszych minut grała bowiem bez wiary w sukces, sprawiając wrażenie, jakby mecz przegrała już w szatni.
To prawda, że obie drużyny dzieliła przepaść, jeśli chodzi o umiejętności, ale w takiej sytuacji teoretycznie słabsi powinni braki nadrabiać cechami wolicjonalnymi, to znaczy zaangażowaniem i wolą walki.
Niestety, nieliczni kibice tego się nie doczekali. Dlatego goście wygrali po bardzo krótkim meczu w setach do szesnastu, czternastu i szesnastu.
Dość powiedzieć, że całe spotkanie trwało niewiele ponad 60 minut, a do tego, że nie zakończyło się w godzinę przyczyniła się tylko i wyłącznie kontuzja, którą w połowie drugiego seta odniósł jeden z siatkarzy WKSu.