Jednak bezbłędny do tej pory przy trzech próbach z siedmiu metrów Paweł Dutkiewicz przy kolejnym karnym przegrał pojedynek z Cezarym Marciniakiem. Z kolei już po końcowej syrenie piłkę meczową mieli przyjezdni, którzy również wywalczyli rzut karny.

Aleksander Kryszeń wcześniej w ten sposób zdobył 4 gole, ale za piątą próbą poszedł śladem Dutkiewicza. Z kolei po wygraniu z nim pojedynku Grzegorz Cieślak został niemal uduszony przez cieszących się z jednego punktu kolegów. Radość gospodarzy była zrozumiała, gdyż początek meczu nie wskazywał, że będą w nim takie emocje.

W 10. minucie na tablicy był remis 4:4, ale przez następnych dziesięć emkaesiacy nie potrafili pokonać świetnie dysponowanego Krzysztofa Nowickiego i dopiero po przykryciu indywidualnym Stanisława Gębali gra zaczęła się wyrównywać.

Choć gorzowianie prowadzili już 4:10, po pięciu bramkach z rzędu, MKS w 37 minucie odrobił straty, a 5 minut później po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie 17:16. Podopieczni Dariusza Molskiego w tym momencie jednak się przebudzili, a wymiana ciosów trwała do ostatnich sekund.