Koniec lata nie oznacza jednak, że rowery „pójdą w odstawkę”. Wręcz przeciwnie, klubowicze zaczynają teraz cykl wieczornych ujeżdżań w terenie.

„Można rzec krótko: Zło czai się w lesie. Adrenalina i dreszczyk grozy, które towarzyszą nam, kiedy ciemnym jak w pewnej części ciała lasem mkniemy, są nie do opisania. Trzask pękających żołędzi, szyszek i czegokolwiek, co znajduje się pod oponami potęguje jeszcze bardziej inny trzask, który z mrocznych głębin lasu dochodzi do nas co chwila gdzieś z boku... często jazda w milczeniu dodaje do tego już zupełnie mrocznego klimatu, ale o to w tym właśnie wszystkim chodzi, żeby się dobrze spocić!”- mówi Marcin Adamczyk- szef „Rowerowego Wielunia”.