Choćby z tego powodu, na dodatek grając w swojej hali, zaliczani byli do faworytów i można się było spodziewać, że właśnie w Wieluniu postawią pieczęć na tytule mistrzowskim w swojej kategorii wiekowej. Tymczasem już pierwszy mecz przyniósł spory niedosyt. Mimo prowadzenia 8:3, a do przerwy 8:4, emkaesiacy w drugiej połowie grali tak, jakby chcieli doprowadzić do nerwowej końcówki, co im się zresztą udało.

Dość powiedzieć, że pierwszego gola zdobyli dopiero w 8-ej minucie, w końcówce nie wykorzystali dwóch rzutów karnych, a w ostatniej minucie – mimo że dwukrotnie byli w posiadaniu piłki – w obu przypadkach gubili ją i w efekcie wyrównującego gola na 10:10 Anilana Łódź zdobyła sekundę przed końcową syreną, po rzucie niemal z połowy boiska w samo okienko bramki Piotrka Podgórskiego.

Trochę mniej nerwów było w konfrontacji z drugą łódzką drużyną. Jednak przeciwko ChKS-owi wielunianie również nie uniknęli błędów, ponownie razili nieskutecznością przy rzutach karnych, a to doprowadziło do pierwszej porażki w sezonie. ChKS zwyciężył bowiem 9:7. Niespodzianki nie było tylko w ostatnim meczu, w którym MKS pokonał Piotrkowianina 8:5.

Do idealnej gry znowu było jednak daleko. Jak się okazało, trzy punkty MKS-u w wieluńskim turnieju i wygrana ChKS-u z Anilaną sprawiły, że MKS potrzebuje w ostatnich zawodach trzech punktów, a nie jednego, do zdobycia mistrza województwa łódzkiego.

Zważywszy jednak, że drużyny z Łodzi zakończyły już udział w rozgrywkach, a rywalami wielunian w Piotrkowie Trybunalskim będą dwie drużyny Tropsa Poddębice, które do tej pory punkty zdobywały jedynie w meczach między sobą oraz będący gospodarzem Piotrkowianin, osiągnięcie celu powinno być dla MKS-u zwykłą formalnością.