Było to czwarte w lidze, a piąte – licząc też puchary – pięciosetowe spotkanie wielunian i niestety również piąte przegrane. Gospodarze mogli zakończyć mecz w czterech, a w najgorszym razie powinni w pięciu setach. Niestety, czwartą partię przegrali, mimo że od zwycięstwa przy stanie 23:23 dzieliły ich dwa punkty. W piątej odsłonie mieli jeszcze większą szansę, bo pozwolili rywalom zwyciężyć, mimo prowadzenia 8:3 i 13:11. Niestety, w końcówce zawiedli ci, na których wszyscy najbardziej liczyli: najlepszy na boisku Sergiej Antanowicz, który nie skończył akcji na 14:13 oraz Mikołaj Sarnecki, po którego atakach piłka dwukrotnie lądowała na aucie i przyniosła zwycięskie punkty olsztynianom.
Po takiej grze nie można być optymistą, ale kibicom nie pozostaje nic innego, jak wierzyć w zwycięstwo w następnym meczu u siebie. Odbędzie się on już w poniedziałek 10 stycznia, gdy o godz. 18-ej w hali WOSiR rozpocznie się rywalizacja z Fartem Kielce. Wprawdzie kielczanie mają sporo więcej punktów od wielunian i bliżej im do 6 szóstego miejsca niż do Pamapolu, ale pamiętać trzeba,, że ostatnie zwycięstwo nasz zespół odniósł właśnie z Fartem i to w jego hali. Choć teraz to rywale będą faworytem, pozostaje wierzyć, że licznie zgromadzeni kibice pomogą gospodarzom przerwać czarną passę. Chciałoby się powiedzieć: Jak nie teraz to kiedy? Jak nie tu, to gdzie? Jak nie z nimi, to z kim?