Wielunianie potwierdzili jednak, że trzy punkty w Bydgoszczy z Delektą zdobyli nieprzypadkowo. Ze zdobywcą Pucharu Polski rozpoczęli bowiem bardzo dobrze wygrywając pewnie pierwszego seta do 21. Bliscy szczęścia, czyli wywalczenia choćby punktu w całym spotkaniu, byli w drugiej odsłonie. Grając na przewagi, przy remisie mieli nawet kilka piłek w górze, ale żadnej nie potrafili skończyć i przegrali seta 25:27.

Dwa kolejne miały niemal identyczny przebieg. Gdy już raczej trzeba było się pogodzić z wygraną jastrzębian, podopieczni Damiana Dacewiza zdobywali się na imponujący pościg, ale w obu przypadkach w końcówkach zabrakło kilku oczek i ulegli do 22 i 21.

W obecnej sytuacji wielunian, którzy wrócili na dziewiąte - zagrożone spadkiem miejsce w tabeli, nie ma nieważnych spotkań. Tym niemniej waga meczu w piętnastej kolejce w Warszawie jest przeogromna. Chcąc myśleć o wyprzedzeniu Politechniki, Pamapol w żadnym wypadku nie może sobie pozwolić na przegraną w sobotnim spotkaniu. U siebie natomiast beniaminek z Wielunia zagra w sobotę 6 marca, gdy o godz. 18 w hali przy Częstochowskiej rozpocznie rywalizację z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Mecz za tydzień zapowiada się ciekawie, szczególnie ze względu na konfrontację braci Stelmachów: rozgrywającego Siatkarza Pamapolu – Andrzeja i trenera Zaksy – Krzysztofa.