Szczęściem w nieszczęściu można nazwać fakt, że w momencie, kiedy wybuchł pożar, wszyscy podopieczni byli na dworze. Jednocześnie to spowodowało, że ogień zauważono dosyć późno. W pożarze oprócz kierownika placówki, nikt nie ucierpiał. Krzysztof Otwinowski, uległ poparzeniom podczas próby gaszenia pożaru. Na szczęscie gaśnice zadziałały, z pomocą przyszli też  strażacy - ochotnicy, którzy znaleźli się na miejscu prawie natychmiast.

Kobiety z najmniejszymi dziećmi znalazły schronienie u okolicznych mieszkańców.

Krzysztof Otwinowski przyznaje, że pożar przyspieszył od dawna planowany remont. Przestarzała instalacja elektryczna już dawno powinna być wymieniona, a pokrywająca ją boazeria zerwana.

Koszty planowanego remontu to ponad 20 tys. złotych. Wszyscy którzy chcieliby okazać pomoc i wesprzeć placówkę w jakikolwiek sposób, są mile oczekiwani. 

Paliło się 

Fot. Robert Kałuża