Gospodarze przystąpili do sobotniego spotkania bez dwóch podstawowych zawodników pierwszego składu - Arkadiusza Galewskiego i Artura Bożka oraz bez jednego z rezerwowych, ale - Patryka Stańka, który ma sporo rozegranych minut w tym sezonie.

Jak się okazało, nieobecność całej trójki wyraźnie ograniczyła atuty MKSu w ataku pozycyjnym. Początek, mimo błyskawicznego wyjścia na prowadzenie Padwy 3:0, nie był jeszcze taki zły, jednak to, co się stało w 8 ostatnich minutach pierwszej połowy, na dobre przesądziło o losach meczu.

Od stanu 11:13 zamościanie rzucili bowiem 6 goli z rzędu i w efekcie na przerwę zeszli do szatni, wygrywając aż 19:11. W drugiej części gry podopieczni Grzegorza Garbacza wyglądali na pogodzonych z porażką. Trener próbował chyba wszystkich roszad personalnych, ale żadna nie okazała się skuteczna.

Przyjezdni grali natomiast spokojnie bramka za bramkę, dzięki czemu bez żadnych problemów utrzymali przewagę sprzed przerwy, zwyciężając w hali WOSiR 30:21.
A szkoda, ponieważ - jak ogłosił tuż po zakończeniu starcia prezes Eugeniusz Panek - dla czterech zawodników: Szymona Famulskiego, Patryka Kolanka, Patryka Jędrzejewskiego i Jarka Cepielika - był to ostatni występ w wieluńskich barwach na własnych parkiecie.

Podobnie zresztą, jak dla Patryka Piwnickiego - wprawdzie żelaznego rezerwowego, ale w MKS-ie trenował od dziesięciu lat, a w kończącym się sezonie nie opuścił ani jednego treningu.

W sobotę 21 maja wielunianie w ostatnim meczu sezonu zagrają w Żukowie, gdzie będą się chcieli zrewanżować za grudniową porażkę z tym zespołem w swojej hali. Sezon 2022/23 w Lidze Centralnej rozpocznie się natomiast w połowie września.