Trzeba jednak przyznać, że początek spotkania raczej na to nie wskazywał. To goście bowiem, dla których było to drugie spotkanie w sezonie, grali pewniej pod siatką, lepiej zagrywali i bez skrupułów wykorzystując debiutancką tremę gospodarzy objęli prowadzenie 2:0 w setach.

Na szczęście dla wielunian, po dwóch partiach nie był już tak wydajny najlepszy do tej pory zawodnik Czarnych - Kamil Kosz. Z kolei po wejściu na boisko Konrada Pałygi to WKS miał coraz więcej do powiedzenia.

Do tego stopnia, że trzeci set gospodarze wygrali pewnie i łatwo. Końcówka czwartego była jednak pełna emocji, a gdy przyjezdni odrobili dwa setbole, doprowadzając do remisu 24:24, tie-break wcale nie był taki pewny. Dwie kolejne wymiany wygrali jednak wielunianie i piąta odsłona stała się faktem.

W niej podopieczni grającego trenera Marcina Krysia przeważali od początku do końca i głównie dzięki Pałydze, którego wspomagali w ataku Tomaszowie Wencel i Białek, zwyciężyli 15:12, a w całym meczu 3:2.

Warto dodać, że w krótkiej historii drugoligowych potyczek obu drużyn była to ich trzecia konfrontacja i trzecia zakończona zwycięskim tie-breakiem gospodarzy.