Pamiętając, że w fazie zasadniczej wszystkie 9 meczów w hali kończyło się wygranymi gospodarzy, wystarczyło podtrzymać zwycięską passę 20 i 21 marca, by awansować do dalszych gier.

Niestety, już po pierwszym spotkaniu w Wieluniu wiadomo było, że WKS nie wyjdzie z grupy po meczach u siebie. W sobotę przegrali bowiem po raz pierwszy w tym sezonie w hali WOSiR. Wprawdzie po wyrównanym i emocjonującym do końca meczu, ale i po przegranym niestety tie-breaku.

Tak naprawdę na własne życzenie, gdyż gospodarze chyba za bardzo uwierzyli, że po odniesionej przez lidera rywali kontuzji w pierwszym secie, będzie im łatwiej zwyciężyć. Tymczasem sieradzanie bez Bartosza Łazarowicza zagrali bardzo ambitnie i to oni wygrali 3:2.

Na szczęście podrażnieni wielunianie do niedzielnego rewanżu wyszli niezwykle skoncentrowani i zwyciężyli po trwającym 75 minut meczu 3:0. Do sukcesu w największym stopniu przyczynili się Tomaszowie Białek i Wencel

Na duże brawa zasłużył również debiutujący w podstawowym składzie Adam Wróbel, który udanie zastąpił w pierwszej szóstce Konrada Pałygę.