Początek konfrontacji wskazywał, że znajdujący się niżej w tabeli przyjezdni zgarną komplet trzech punktów. Pierwszego seta rywal z Włoszczowy wygrał bowiem na przewagi 28:26, a drugiego 25:23 i choć w trzeciej odsłonie miejscowi zwyciężyli 25:21, czwarta partia przez dużą część układała się tak, jakby miała być ostatnią, a Hetman wygrać 3:1.
Ten od początku objął bowiem prowadzenie, które w pewnym momencie urosło do stanu 19:12. Czas, o który poprosił wieluński szkoleniowiec, tylko w niewielkim stopniu poprawił sytuację. W efekcie za chwilę Hetman prowadził 22:16, a przy stanie 20:24 miał cztery piłki meczowe, z czego trzy przy serwisie wielunian.
Na szczęście w tym momencie na zagrywce ręka nie zadrżała Łukaszowi Szymankowi, a w ataku równie skuteczni byli Sławomir Frankowski i Konrad Pałyga. Ponieważ całość dopełniały słuszne wybory wybranego na MVP meczu rozgrywającego Bartka Matejczyka, WKS po prawdziwym horrorze wygrał czwartego seta 30:28, doprowadzając tym samym do tie-breaka.
Wielunianom mało jednak było zdobycie jednego punktu w swojej hali. Bardziej pragnęli bowiem utrzymać miano niepokonanych w obiekcie przy ulicy Częstochowskiej. To jednak wcale nie było łatwe, gdyż w piątej odsłonie przez dłuższy czas żadna z drużyn nie mogła osiągnąć przewagi większej niż jeden punkt.
Na szczęście w końcówce więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którzy głównie po atakach Pałygi wygrali tie-break 15:11, a cały mecz 3:1. Jak się okazało, dwa mecze w krótkim odstępie czasu i podróż do Łęczycy w niczym nie przeszkodziły wielunianom w wygraniu nazajutrz po raz pierwszy poza halą WOSiRu.
Ci bowiem jeszcze lepiej wypadli w niedzielę, wygrywając na wyjeździe z tamtejszym Lotnikiem 3:1. Co ciekawe, to goście w tym spotkaniu zdecydowanie lepiej wypadli pod względem kondycyjnym, zwyciężając w dwóch ostatnich setach 25:14.