W pierwszej połowie przypuszczenia te potwierdziły się, a co gorsza zmarnowane sytuacje podbramkowe gospodarzy znowu nie nawały optymizmem przed drugą połową. Tymczasem okres gry po przerwie rozpoczął się dla miejscowych bardzo dobrze, gdyż już w 47 minucie zespołową akcję celnym strzałem głową uwieńczył najstarszy wśród wukaesiaków Kamil Wójcicki.
Mimo objęcia prowadzenia nadal jednak należało dmuchać na zimne, gdyż już kilkakrotnie zdarzało się w tym sezonie, że mimo strzelenia pierwszej bramki nasz zespół nie zdobywał kompletu punktów. Na szczęście tym razem wątpliwości można było mieć tylko do połowy drugiej połowy, a rozwiane zostały pomiędzy 67 a 72 minutą, gdy gospodarze strzelili trzy bramki.
Pierwszą z nich zdobył Łukasz Janas, który wykorzystał błąd bramkarza gości i po zabraniu mu futbolówki praktycznie wjechał z nią do pustej bramki, strzelając na wiwat z samej linii bramkowej.
Chwilę potem na 3:0, po efektownej akcji, podwyższył Paweł Kołodziej, a czwartego gola dla gospodarzy zdobył ten sam zawodnik, który w 72 minucie wykorzystał rzut karny.
Potem wprawdzie przez 20 minut nie działo się wiele ciekawego, ale w drugiej minucie doliczonego czasu, wynik meczu na 5:0 dla WKS-u 1957 Wieluń ustalił Tomasz Klimaszewski. Grający prezes klubu pojawił się na boisku w drugiej połowie, ale nie przeszkodziło mu to zapisać się do protokołu w roli strzelca gola.
Dzięki wygranej wielunianie - mijając sobotniego rywala - awansowali na 6 miejsce w tabeli. Na pierwszym natomiast - po niespodziewanej porażce Tęczy Brodni w Janiszewicach - po raz pierwszy usadowiła się Prosna Wieruszów.
Ta zainkasowała wprawdzie 3 punkty, ale ostrzeżeniem dla WKS-u 1957 powinien być fakt, że z 11-ym w tabeli Hetmanem Rusiec wygrała u siebie zaledwie 3:2.
Ostrzeżeniem, gdyż jak wspomnieli nasi rozmówcy, właśnie w Ruścu zagrają nasi piłkarze ostatni w tym roku ligowy mecz. Pod warunkiem, że pozwolą na to rosnące z dnia na dzień obostrzenia.