Dość powiedzieć że przez 60 minut żadnej z drużyn nie udało się wyjść na prowadzenie większe niż różnicą dwóch goli. mimo upływu minut, wielunianie nie pozwalali przeciwnikowi na osiągnięcie większej przewagi bramkowej.

Co więcej, w ostatnim kwadransie to podopieczni Tomasza Derbisa przejęli inicjatywę. Częściej wychodzili na prowadzenie, kilka razy nawet na 2-bramkowe, mając szansę je powiększyć.
Było to efektem agresywnej obrony emkaesiaków i fenomenalnej postawy Mikołaja Krekory. Choć obaj bramkarze od początku grali dobre zawody, to po przerwie większą skutecznością imponował golkiper gospodarzy, który dodatkowo obronił cztery rzuty karne.

Kibice na długo zapamiętają zwłaszcza moment meczu, gdy wielunianin w odstępie kilkudziesięciu sekund dwukrotnie wychodził zwycięsko w takich pojedynkach, broniąc w międzyczasie dobitkę głogowianina.

Śmiało można powiedzieć, że był to przełomowy moment spotkania i dodatkowo uskrzydlił nie tylko zawodników MKS-u, ale poniósł fantastycznie reagującą, zwłaszcza w końcówce, wieluńską publiczność, która ostatnie dziesięć minut oglądała mecz na stojąco.

Jak się okazało, życzenia zawodników i szkoleniowca były przedwczesne, gdyż VIVE Kielce, podobnie, jak Wisła Płock i Wisła Puławy, do pucharowej rywalizacji włączy się dopiero od fazy ćwierćfinałów.