Trener uratował winowajcę sam dokonując zmiany i zdejmując go z boiska, dzięki czemu przyjezdni wytrwali do końca w pełnym składzie. Głównie dzięki temu swoją przewagę rywale udokumentowali jeszcze przed przerwą, zdobywając dwa gole po ewidentnych błędach bloku defensywnego wielunian.

Szkoda zwłaszcza drugiej bramki, która padła w przedłużonym czasie gry. Nie mający nic do stracenia gospodarze, po przerwie ruszyli szturmem do odrabiania strat, co przyniosło efekt w postaci gola zdobytego na raty z rzutu karnego.

WKS Siatkarz dalej nacierał, ale w pewnym momencie błędu nie ustrzegł się Dominik Smolnik. Stoper gospodarzy nie zorientował się, że koledzy zastawiają pułapkę ofsajdową, złamał linię spalonego i po chwycili goście prowadzili 3:1.

Po chwilowej zapaści gospodarze szybko na szczęście wrócili do równowagi. Atakowali dalej, nie opuszczając praktycznie połowy rywali. W efekcie 5 minut przed końcem na tak zwany kontakt strzelił Kamil Wira, ale na zdobycie choćby punktu zbrakło wielunianom czasu.

Pogoń dotrwała w 11-osobowym składzie do końca. Już po końcowym gwizdku czerwoną kartką jeden z przyjezdnych został jednak ukarany czerwoną kartką. Stało się to w wyniku karczemnej awantury wywołanej po ostatniej akcji spotkania.

Doszło w niej nie tylko do utarczek słownych, ale i przepychanek oraz małej bijatyki, wskutek której ucierpiał między innymi trener WKS-u. Prowadzący drużynę, krótko po operacji barku, z ręką na temblaku, Arkadiusz Tomczyk w pewnym momencie został zaatakowany przez piłkarza Pogoni, za co słusznie został ukarany czerwoną kartką.