Już do przerwy stracili dwie bramki po stałych fragmentach gry, które obie zdobyte zostały po efektownych główkach. Choć po przerwie tylko przez kwadrans słońce oślepiało wieluńskiego bramkarza, 15 minut wystarczyło, by Dawid Jadczak popełnił błąd, po którym goście cieszyli się po raz trzeci. Żeby było ciekawiej, gol również padł po strzale głową – z dośrodkowania po stałym fragmencie gry.

Gdy wydawało się, że dla grających fatalnie gospodarzy będzie to najniższy wymiar kary, tuż przed końcem KS Chojne wykorzystał kolejny rzut wolny, zdobywając bramkę przypominającą gola Janusza Kupcewicza z 1982 roku, zdobytego w meczu Polska - Francja o trzecie miejsce mistrzostw świata. Przybitych wielunian i ich trenera nie mieliśmy sumienia pytać o ocenę meczu.

Ta narzucała się sama. Dość powiedzieć, że pierwszy strzał w światło bramki rywali oddali gospodarze w osiemdziesiątej piątej minucie spotkania. Choć wiadomo było, że umiejętnościami miejscowi będą ustępować rywalom, zawodnicy WKS nie zrobili nie, by braki te nadrobić innymi elementami.

Biegać im się od początku nie chciało, a ambicji i woli walki wystarczyło do momentu utraty pierwszego gola. Potem już tylko snuli się po boisku, jakby z wytęsknieniem oczekiwali końcowego gwizdka sędziego. Ten nastąpił tuż po stracie czwartej bramki.