Niestety, od początku gospodarze nie radzili  sobie w obronie, w ataku natomiast fatalne zawody rozgrywali skrzydłowi MKS, z których każdy zanotował zaledwie 33 proc. skuteczności. Pogubił się również trener Tomasz Derbis, który dopiero w końcówce spotkania przydzielił indywidualne krycie rozgrywającemu życiowe zawody Kamilowi Praskiemu, który zdobył dla akademików aż 13 bramek.

Emkaesiacy kilkakrotnie ambitnie gonili wynik, odrabiając straty - między innymi z 11:16 na 16:16 i z 24:28 na 27:28. Niestety, na prowadzenie nie wyszli ani razu, a to mogło mieć znaczenie psychologiczne na przebieg spotkania. Najgorsze jednak, że do końca spotkania wielunianie nie potrafili ustrzec się prostych błędów w obronie, dając do końca wyszaleć się Praskiemu.

Przy ostatniej bramce dla AZS zawodnicy MKS wręcz rozstąpili się w obronie, ułatwiając gościom zdobycie 30. gola. Potem była wprawdzie odpowiedź w postaci gola Michała Bernasia i odzyskanie piłki 15 sekund przed końcem, ale - choć to w szczypiorniaku cała wieczność - rozgrywające znakomite zawody Piotr Madeła podał niecelnie do Kamila Młodzieniaka i tym samym mecz minimalnie wygrał zespół ze stolicy.

Image