Cóż z tego,skoro wielunianie w żaden sposób nie mogli znaleźć recepty na najstarszego i najcięższego na boisku bramkarza Włókniarza. Oddawali rzuty w sposób najłatwiejszy do obrony, albo po prostu trafiali w golkipera gości. Do tego fatalnie przeprowadzali kontry, a o pomstę do nieba wołała gra MKS-u w przewadze liczebnej. Dość powiedzieć, że od 47 do 49 minuty miejscowi grali w sześciu przeciwko czterem rywalom i przegrali ten okres gry 0:1.

reporter: Jacek Piwnicki, zdjęcia: Marcin Pietrzak