Gospodarze problemy mieli tylko na samym początku, gdy pozwolili rywalom wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Potem jednak z każdą minutą ich przewaga była coraz większa i już do przerwy losy spotkania zostały praktycznie rozstrzygnięte. Przy prowadzeniu 16:8 trener MKS-u dał się wykazać zmiennikom, którzy również nie mieli problemów z utrzymaniem pewnego prowadzenia.

W kolejnym meczu wielunianie dobrze zagrali w obronie, w czym duża zasługa bez wątpienia była jednego z najstarszych na boisku zawodnika. Zbigniew Kędzia udowodnił w ten sposób, że w piłce ręcznej metryka nie jest najważniejsza, a dla kolegów kilka i kilkanaście lat młodszych mógł świecić przykładem.

reporter: Jacek Piwnicki, zdjęcia: Marcin Pietrzak