Co prawda zwycięskim, ale zważywszy, że po raz drugi u siebie podopieczni Tomasza Wasilkowskiego za zwycięstwo zdobywają dwa punkty a nie trzy oraz, że goście z Będzina zdobyli pierwszy punkt w meczu wyjazdowym, radość z wygranej jest mocno przytłumiona.
A wszystko mogło się potoczyć inaczej i o wiele krócej, gdyby nie chwila przestoju w pierwszej partii, po której MOS powiększył prowadzenie do 9:5. Potem wprawdzie gospodarze dwukrotnie dochodzili rywal, ale na prowadzenie już nie wyszli i przegrali do 23.
Gdy w drugiej zmietli rywali do 14, a w trzeciej wymęczyli zwycięstwo do 24, wydawało się, że trzy punkty zostaną jednak w Wieluniu. Potem przyszedł jednak najsłabszy czwarty set – przegrany do 17 i dramatyczna piąta odsłona. W niej z kolei goście odrabiali straty przy prowadzeniu Siatkarza 8:5 i 10:7. W końcówce na szczęście nie pomylił się w ataku Mikołaj Sarnecki, a blok najlepszego na boisku Martina Vlka zakończył spotkanie, które 3:2 wygrał Siatkarz.
reporter: Jacek Piwnicki, zdjęcia: Marcin Pietrzak