Nietrudno zgadnąć, że propozycje zarządu spółki nie zyskały aprobaty związków zawodowych. Co więcej - związkowcy kolejnymi cięciami są wprost oburzeni.

Piątkowy poranek w firmie rozpoczął się protestem. Punktualnie o 6 rano pracownicy odeszli od swoich stanowisk pracy. Powód? Są już bardzo zdesperowani. Mają dość cięć i oszczędności oraz niewypłacania w terminie pensji. Związkowcy dali zarządowi ZUGiL-u ultimatum - jeśli do 15 w czwartek nie otrzymają wypłat zaległych wynagrodzeń, przestaną pracować. I tak też się stało.

W tej chwili w firmie pracuje ok. 500 osób, a to oznacza, że z pracą pożegnało się już nieco ponad 700 pracowników. Tymczasem, jak mówi Jan Cieślak, ruszyła kolejna fala zwolnień.

Ludzie zapowiadają, że tym razem pozostaną nieugięci. Poranna zmiana, która nie przystąpiła do pracy na terenie zakładu pozostaje do 14. Później przyjdzie kolejna ale także nie będzie pracować. I tak do skutku.

Co na to zarząd ZUGiL-u? Dla mediów jest niedostępny.

reporter: Piotr Zięba, zdjęcia: Marcin Pietrzak