W efekcie prowadzenie rywali po pierwszej połowie 12:15 nie odbierało miejscowym nadziei na dobry wynik końcowy. Wszak tydzień wcześniej w Wągrowcu wyszli obronną ręką nie z takich opresji. Niestety, w drugiej połowie gra gospodarzy z każdą minutą wyglądała coraz gorzej

Z kolei niesieni dopingiem kilkudziesięcioosobowej grupy swoich kibiców ostrowianie bardzo szybko pozbawili Emkaesiaków resztek nadziei. W efekcie rezerwowym MKSu w końcówce przyszło walczyć o honor i o to, by z jak najlepszej strony pokazać się szkoleniowcowi.

Po części cel osiągnęli, bo gorzej od pierwszej siódemki nie wypadli, a dwie bramki Krystiana Kowalika w ostatniej minucie sprawiły, że MKS nie przegrał różnicą kilkunastu bramek. Z drugiej strony porażka 21:31 powodów do satysfakcji na pewno nie daje.