Tym bardziej przykra, bo odniesiona w nadzwyczajnych i pechowych okolicznościach. Wprawdzie w pierwszej połowie częściej na prowadzeniu byli miejscowi, ale tuż przed przerwą 2-bramkową przewagę wypracowali goście, którzy w 38 minucie powiększyli ją do stanu 17:20.

Po czasie trenera MKSu karta zaczęła się jednak odwracać na korzyść gospodarzy, którzy po okresie koncertowej gry wygranym 8:0 wyszli na prowadzenie 25:20. Gdy chwilę potem MKS prowadził 27:21, a do końca pozostawało10 minut, wydawało się, że nikt i nic nie jest w stanie zabrać podopiecznym Grzegorza Garbacza trzech punktów. Tym bardziej, że znakomitą zmianę w bramce miejscowych dał Patryk Jędrzejewski.

Niestety, od tego momentu przewaga MKSu zaczęła się zmniejszać. Mimo to 4 minuty przed końcem prowadził 30:27 i nadal był bliżej wygranej. Przyjezdni walczyli jednak do końca o całą pulę i nawet wyrównanie wyniku na początku ostatniej minuty nie zadowoliło ich aspiracji.

Gdy 10 sekund przed końcem sytuacji sam na sam z bramkarzem Legionowa nie wykorzystał Arkadiusz Galewski, trener gości wziął czas i rozrysował podopiecznym zadanie, które ci wypełnili perfekcyjnie i tuż przed końcową syreną zdobyli zwycięską bramkę wygrywając cały mecz 31:30.